Poszłam za nimi, sama nie wiedziałam czemu. Mieli w sobie pewien urok. Robiło się coraz ciemniej. Nagle przed nami" wyrosło" wielkie drzewo. Christian puknął w korzeń i w pniu pojawiły się drzwi. Pchnął je i gestem wskazał żebym weszła do środka. Wewnątrz było ciemno, ale gdy tylko przekroczyłam próg, rozjarzyły sie lampy ... a dokładniej świece. Były przyczepione w równych odstępach do ścian. Przede mną rozciągał się długi korytarz. Podłoga i sufit były czarne a ściany białe co sprawiało bardzo dziwne wrażenia. Usłyszałam zamykanie drzwi i się odwróciłam. Za mną stał Christian a obok mnie przeszła Lily chichocząc cicho i patrząc się na mnie wesołymi oczami. Było w niej o wiele za dużo optymizmu. Ale może w świetle ostatnich wydarzeń potrzebny jest ktoś kto widzi nawet w najgorszej sytuacji jasne strony. Lily ruszyła przodem. Poruszała się niezwykle cicho po kamiennej posadzce, tak samo jak Christian. W ścianach widniały białe drzwi, które gdyby nie klamki byłyby zupełnie niewidoczne. Szliśmy przez dłuższy czas w pełnym milczeniu a ja zaczęłam sie zastanawiać jak to możliwe że drzewo jest tak długie. Ale w sumie to były elfy. Doszliśmy w końcu do końca korytarza i stanęliśmy przed rzeźbionymi złotymi drzwiami. Przed nimi stały dwa elfy, ubrane w srebrną zbroję z włóczniami w rękach. Lily bez wahania pchnęła drzwi i wprowadziła nas do środka. Pomieszczenie było ogromne. Na podłodze leżał zdobiony grafitowy dywan. sufit i ściany były białe. W ścianach byłby ogromne okna, przysłonięte do połowy czarnymi zasłonami. Między oknami wisiały obrazy w złotych ramach. Na końcu pokoju stała kanapa, na kształt egipskich, starożytnych. Na niej półleżała kobieta. Miała na sobie białą suknie. Była blondynką o niesamowicie przeszywających, niebieskich oczach. Spojrzała na nas a Lily od razu do niej podbiegła. Christian tylko stanął koło mnie. Kobieta odłożyła książkę, którą jeszcze przed momentem czytała na stolik i przytuliła Lily.
- O co chodzi, kochanie? - Zapytała melodyjnym głosem.
- To Clov mamo, anielica ciemności, która jest śniącą! - Wykrzyknęła z niemałym entuzjazmem. A wiec królowa była ich matką? Ona popatrzyła na mnie i pokazała gestem żebym podeszła. Tak zrobiłam a ona poklepała miejsce obok siebie. Usiadłam i czekałam aż coś powie.
- Jesteś naszą nadzieją - Powiedziała po chwili jakby szukając właściwych słów. - Masz w sobie niesamowitą moc.
- Nadzieją? Na co? - Zapytałam nie do końca rozumiejąc.
- Na pokonanie zła, ciemności. Twoja matka też. Obie jesteście teraz potrzebne. Alex nie spoczął, dalej chce was posiąść, abyście mu służyły. Nie możemy na to pozwolić ...
- Skąd pani wie o Alex'sie?
- Patrząc na człowieka widzę to co go spotkało. To coś podobnego do twojej mocy, tyle że ja widzę przeszłość. Musisz uważać. Za wszelką cenę nie możesz dopuścić aby znów was schwytano. A teraz, już późno. Robi się ciemno. Christian, Lily odprowadźcie Clov do domu. - Nic więcej nie powiedziała, dajac do zrozumienia że nie ma ochoty drążyć tematu. Pobiegła do drzwi podskakując a Christian zmierzył matkę wzrokiem i ze spuszczoną głową wyszedł z komnaty. Już widzę jak rozłożyły się ich charaktery. Wyszłam za nimi. Gdy wyszłam za zewnątrz stanęłam twarzą w twarz z białym koniem. Nie, nie koniem. To był ... jednorożec. Był cały biały a w grzywie i ogonie miał czarne róże. Patrzył na mnie gniewnie. Nie mogłam się ruszyć, mogłam tylko stać jak słup soli i czekać aż sobie pójdzie.
- Rose! Chodź tu! - Usłyszałam głos Lily. Zwierzę odwróciło sie i podeszło do dziewczyny. Ta do pogłaskała i powiedziała coś do niego po cichu. Osunęłam sie na ziemię i zaczerpnęłam powietrza.
- To mój jednorożec. I jednocześnie strażnik. Zaatakuje każdego kto wtargnie na nasz teren, albo spróbuje mnie zaatakować. Coś sie stało? - Zapytała widząc mój wzrok.
- Nienawidzę koni. Nigdy ich nie lubiłam. Szczerze to się ich boję. - Odparłam
- Jednorożec to nie koń!! To spokojne stworzenie!
- Zmutowane stworzenie! - Powiedziałam i wstałam...
Awww... Rose <33 loffkyy max, i te cytaty z naszych rozmów. Aaaa... Lily jest taka podobna do mnieee. Jak bliźniaczki, no może je jestem blondynką, ale oczy ma jak moje, i wzrost, tak jak w rzeczywistości !
OdpowiedzUsuńCzy nie o to właśnie chodziło? Tle że twój brat w tym opowiadaniu ... no cóż, bez spoilerów ( i ty też nie możesz!)
UsuńJa mam młodszego brata w rzeczywistości, ale nie narzekam. A ty mi mogłaś spoilerować książką !!! Pff pff
UsuńA po za tym koń/jednorożec nie może chodzić, co najwyżej stępać (do jednego z chodów, stęp)
Usuń