... - Czemu nie powiedziałaś mi że sie z nim spotkałaś?! - Zapytał mnie Jamie gdy tylko zostaliśmy smai w salonie.
- Sama nie wiem, chyba dlatego że wiedziałam że zaraz zaczął byś go szukać!
- Oczywiście że zacząłbym go szukać! Czemu nie miałbym tego zrobić?
- Bo mówi że mama żyje!
- To nieprawda Clov! Jesteś głupia jeśli uważasz że Alex mówi prawdę. - Głupia? Nazwał mnie głupią? Ze zdenerwowania zacisnęłam ręce w pieści.
- Nie nazywają mnie głupią! - Wykrzyknęłam.
- Jesteś głupia! Kto mądry mu wierzy?!
- Na przykład ty! Uwierzyłeś jak powiedział że spotkaliśmy sie w lesie!
- Ale ty to potwierdziłaś idiotko! - Tego było już za dużo. Odwróciłam się i ruszyłam do schodów.
- Gdzie ty idziesz?
- Zostaw mnie w spokoju! - Krzyknęłam i pobiegłam na górę. Za wszelka cenę chciałam być teraz jak najdalej od niego. Weszłam do swojego pokoju i z hukiem trzasnęłam drzwiami. Zamknęłam drzwi na klucz i odwróciłam sie. Na skraju mojego łóżka siedział Andy. Maił spuszczoną głowę i jego jeszcze wilgotne włosy opadły mu aż do szyi całkowicie zasłaniając twarz. Siadłam koło niego i położyłam mu rękę na ramieniu. Odgarnęłam mu włosy z twarzy na bok, tak jak miał w zwyczaju się czesać. Popatrzył na mnie.
- Teraz już wiesz. - Powiedział cichym głosem.
- O czym?
- O tym czym jestem. O tym że jestem demonem.
- To nic wielkiego. A w dodatku tylko w połowie. - Starałam się go pocieszyć.
- Dla ciebie to może rzeczywiście nic wielkiego ale dla mnie to dużo znaczy. Jestem inny.
- No właśnie. Inny. Nie gorszy, lecz inny. Jesteś wyjątkowy. Gdyby nie ty, poleglibyśmy w tedy w szkole.
- I tak was złapali! A do tego sprzeciwiłem się przeciwko własnemu bratu. - Nie dawał za wygraną. W jego oczach widziałam smutek i cierpienie.
- Ale inaczej moglibyśmy nawet zginąć! A twój brat jest przykładem na to że człowiek może być o wiele gorszy niż pół demon. Jesteś świetny! A dzisiaj ocaliłeś mi życie! Gdyby nie ty to albo bym nie żyła albo gniła w celi Alexa.
- Może masz rację. - Andy lekko się uśmiechnął.
- Oczywiście ze mam!
- A właściwie co się stało że weszłaś do pokoju taka zdenerwowana?
- Pokłóciłam sie z Jamie'm.
- O co poszło?
- Powiedział że jestem głupia i nazwał idiotką.
Przez chwile patrzyliśmy sobie prosto w oczy a potem Andy się do mnie przysunął. Najpierw sprawiał wrażenie jakby wale nie chciał mnie pocałować. Potem objął mnie i przysunął do siebie. Odwzajemniłam uściska. Pocałunek nabrał namiętności. Nie było niczego poza nim. Uświadomiłam sobie nagle że było mi z nim dobrze. Że przyjacielskie relacje przerodziły się w coś głębszego. Nie czułam tego do póki nie pocałowaliśmy sie. Zakochałam się w nim a on we mnie. Zawsze był przy mnie gdy tego potrzebowałam. Ocalił mnie w zaułku. Musiał w tedy za mną iść. Jego usta były miękkie i słodkie. Pachniał męskimi perfumami i odrobiną wanilii. Mogłabym spędzić z nim całą wieczność, lecz nagle przypomniałam sobie o Jamie'm. Byłam z nim od prawie miesiąca. Lecz często sie kłóciliśmy. Może za często? Może ta kłótnia przelała czarę? Może to Andy był tym jedynym? Od Andy'ego oderwał mnie dopiero telefon dzwoniący w mojej kieszeni. Odsunęłam się trochę od niego i odebrałam komórkę, na której wyświetlaczu pojawiła sie uśmiechnięta twarz Trenta.
- Gdzie ty jesteś? Jest już 16:24 a ciebie nie ma! - Rozległ się zdenerwowany głos przyjaciela.
- Wybacz, sprawy troche się skomplikowały. Wszystko wam wyjaśnię ale nie teraz.
- A kiedy? Przyjdziesz?
- Nie, nie przyjdę. To skomplikowane. Przyjdźcie jutro po szkole.
- CLov, jutro jest sobota.
- No tak, to przyjdźcie jak tylko będziecie chcieli. Jestem tu cały czas.
- Ok. Do zobaczenia.
- Pa - Powiedziałam i rozłączyłam się. Andy popatrzył na mnie i znów się uśmiechnął.
- No... ja...
- Cicho. Nic się nie stało.
- Clov, bo... ja wiem że chodzisz z Jamie'm ale ja... zakochałem się w tobie. - Powiedział nagle trzymając moją rękę. Spodziewałam się takiego wyznania. Tyle ze nie miałam pojęcia co mu odpowiedzieć. Gdybym mu powiedziała że ja go też kocham, zrobiłabym z siebie totalną kretynkę, bo chodzę z Jamie'm. Jeśli powiedziałabym ze ja nic do niego nie czuję to po pierwsze bym skłamałabym a po drugie jeszcze bym go zraniła.
- Wiem - Powiedziałam tylko. Pomyślałam że ta odpowiedź będzie najlepsza ale gdy już wyszła z moich ust to zobaczyłam jak głupio to zabrzmiało. Trochę jakby mnie to nie obchodziło, trochę jakbym się spodziewała że to powie a trochę jakbym mówiła najprostszą rzecz świata. Szybko dodałam. - Też czuję do ciebie coś więcej.
- Co?
- Też cię kocham! - Trudno, niech myśli co chce, nie mogłam tego przed nim ukrywać.
- A Jamie?
- Wiem. Jestem łamiącą serca kretynką ale ja ... kocham was oboje. - Chwilę znów panowała całkowita cisza, a potem Andy wstał z łóżka.
- Gdzie idziesz?
- Tylko p coś do picia. Ale zaraz wrócę. Obiecuję. Też coś chcesz?
- Tak. Wodę.- Andy przekręcił klucz w zamku i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi. Zostałam sama w pokoju. Na zewnątrz wciąż padał deszcz. Jego krople rozbijały się o okno tworząc zasłonę oddzielającą mnie od świata. Nie, to nie deszcz stworzył zasłoną tylko mój umysł. Nie chciałam wychodzić. Na zewnątrz nie czułam się bezpieczna. Dzisiejszy dzień był na to dowodem. Ale w końcu go złapaliśmy. Położyłam sie do łóżka i zasnęłam.
***
Loch był ciemny i mroczny. Nie było w nim żadnych świateł. W ciasnym korytarzu były drzwi do jeszcze ciaśniejszych cel. W jednej z nich w kącie siedział jakiś cień. A dokładniej kobieta. Była owinięta w cienki, dziurawy kocyk. Uniosła twarz. Miała długie czarne włosy. Śliczne zielone oczy ze złotymi plamkami w tym momencie były pełne przerażenia i smutku. Lecz plamki wskazywały na jej rasę. Twarz kobiety była strasznie wychudzona, lecz piękna. Pełne usta były naturalnie czerwone. Wydawało mi się ze ją znam. Oczywiście że ją znam. To była pierwsza osoba jaką poznałam. To była moja matka....
Oooooj jak sie pomieszało :( Jej i wyszło na to że Clov znalazła mame jej. NIe moge sie doczekać następnego :D
OdpowiedzUsuń