piątek, 13 września 2013

Część 1

Nagle w całym korytarzu zgasły światła. Zrobiło się ciemno i mrocznie. Biegłam jak najszybciej mogłam i wpadłam do hali sportowej. Zobaczyłam że na jej środku stoją dwie osoby . Podeszłam bliżej i zobaczyłam że jedną z tych osób jest nieznajomy, wysoki, rudowłosy chłopak a druga to moja najlepsza przyjaciółka Vic. Na chwilę włączyły się światła i coś mnie oślepiło, a one znów zgasły. Popatrzyłam w stronę z której rozległ się błysk. Zobaczyłam że to był nóż. Rudowłosy trzymał go przy szyi Vic. Krzyknęłam…
Trzask!
Obudziłam się z koszmarnego snu. Musiałam zasnąć przy zadaniu z angielskiego. Na całe szczęście to był tylko sen, pomyślałam. Ale ten huk wydawał się bardzo realistyczny.
Trzask!
Tak teraz to na pewno nie był sen. To dochodzi z okna. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna w chwili gdy rozległ się trzeci huk. Zobaczyłam że na dole, w ogrodzie stoi mój przyjaciel Trent. Trzymał w rękach kamienie i rzucał w okno żeby przyciągnąć moją uwagę. Jego czarne włosy były lekko rozczochrane od wiatru. Otworzyłam okno.
- Masz szczęście że mojej mamy nie ma w domu, bo nie lubi jak ktoś rzuca kamieniami po oknach – krzyknęłam
- Zdążyłem się już o tym przekonać! – odpowiedział mi Trent
- Co jest? Obudziłeś mnie!
-Clov, spałaś w środku dnia? – zdziwił się Trent
Zobaczyłam że moja nerwowa sąsiadka wychyla się przez okno.
- Poczekaj, zejdę do drzwi bo sąsiedzi znów będą się burzyć że tak się drzemy! – Zamknęłam okno i wyszłam z pokoju, pobiegłam przez korytarz i zeszłam schodami na dół. Potem minęłam salon i dopadłam drzwi. Trent stał już po drugiej stronie.
- Jestem – wysapałam – To o co chodzi?
- Ja i Vic zastanawiałyśmy się czy byś z nami gdzieś nie wyszła
- A gdzie ona jest?
- Czeka za ogrodzeniem – odparł Trent i wskazał brodą na furtkę.
- Ok, mogę iść, to czekaj pójdę po nią – Poszłam w stronę ogrodzenia po liściach, które już zdążyły opaść z drzew. Był koniec września i ostatnie ciepłe promienie słońca przyjemnie grzały. Doszłam do bramki i ją otworzyłam. Vic była uśmiechnięta a jej rude włosy jakby lśniły w tym świetle, a moje jak zwykle były czarne bez żadnego połysku.
- Hej – powiedziała Vic i weszła do ogrodu – To co idziemy?
- Tak ale muszę się najpierw przebrać, to potrwa tylko chwilę, możecie tu zaczekać
Weszłam do domu i skierowałam się znowu do mojego pokoju. Szybko naciągnęłam na siebie dżinsy i czarną koszulkę. Włożyłam czarne trampki i złapałam bluzę. Wyszłam do ogrodu.
- Idziemy – zawołała radośnie Vic
_ A dokąd? – zapytałam
- Tego już nie możemy ci powiedzieć – odezwał się Trent i mrugną do Vic
- O co chodzi? Mam się bać? Widziałam tą waszą wymianę spojrzeń – powiedziałam i zobaczyłam że Vic i Trent się uśmiechają
- Już niedługo będziesz wiedziała o co chodzi, cierpliwości – Trent odwrócił się jeszcze do Vic i coś do niej szepnął a potem szliśmy w milczeniu aż stanęliśmy przed drzwiami galerii handlowej. W środku jak zawsze panował tłok a że był piątek to jeszcze większy.
- Vic idź z Clov a ja muszę coś załatwić, spotykamy się tu równo za dwie godziny czyli o 18:14 – Trent znowu cicho powiedział coś do Vic i poszedł do ruchomych schodów. Gdy zniknął na górze, Vic pociągnęła mnie do najbliższego sklepu z butami.
- To co, kupujemy buty i sukienki na imprezę?
- Na jaką imprezę? – Zauważyłam ze Vic nie chciała tego powiedzieć. Zagryzła wargę.
- No…no… no na pewno niedługo jakaś będzie – Jakoś wybrnęła z sytuacji i zaczęłyśmy chodzić po sklepie.
Vic kupiła śliczne fioletowe koturny a ja na nic się nie zdecydowałam. Dopiero jak weszłyśmy do drugiego sklepu wypatrzyłam śliczne czarne balerinki z czerwoną kokardką i je kupiłam.
- Dobra, zostały jeszcze sukienki, a może przedtem masz ochotę na kawę? – Zaproponowała Vic
- Pewnie, to tam gdzie zwykle?
- Tak
Wjechałyśmy na drugie piętro i weszłyśmy do naszej ulubionej kawiarni. W środku przyjemnie pachniało kawą i wanilią. Było bardzo dużo ludzi i zaczęłyśmy się zastanawiać czy znajdziemy jakieś wolne miejsca
- Ja pójdę poszukać stolika a ty idź do kolejki – zawołałam do Vic i odeszłam w głąb kawiarni. Każdy stolik był przepełniony i postanowiłam że nawet będziemy mogły się do kogoś dosiąść. Zobaczyłam że w rogu jest wolny stolik, no cóż prawie wolny. Siedział przy nim chłopak. Był bardzo przystojny. Miał śliczne blond włosy do ramion i jasnoniebieskie oczy. Miał na sobie czarną koszulkę oraz czarną skórzaną kurtkę. Coś w jego urodzie sprawiło że zaczęłam się zastanawiać czy na pewno chcę się do niego dosiąść. Ale jednak coś mnie przyciągało do tego stolika, ale nie wiedziałam co…

... - Hej. Tu wolne? – Zapytałam chłopaka przy stoliku
- Tak – odpowiedział  blondyn
- Jeszcze moja przyjaciółka się dosiądzie, nie masz nic przeciwko?
- Nie.
- Jestem Clov
- Jamie – przedstawił się chłopak – Clov to skrót od Clover?
- Tak, ale wolę Clov. Nigdy cię nie widziałam.
- Bo wczoraj tu przyjechałem, przeprowadziłem się z Los Angeles wraz z siostrą, mamą i przyjacielem.
- Gdzie idziesz do szkoły? – Zaciekawiłam się
- Do Abraham Lincoln High School do 1 klasy
- Ja też tam chodzę, może nawet będziemy w tej samej klasie – Sama nie wiem czemu tak się ucieszyłam na tą wiadomość. Popatrzyłam za siebie i zobaczyłam ze Vic idzie z dwoma kubkami kawy torując sobie drogę przez tłum. Pomachałam jej ręką żeby wskazać drogę do stolika.
- Ale była kolejka, dobrze ze Shana mnie wpuściła przed siebie bo stałabym tam z pół godziny – Postawiła kubek z kawą przede mną i sama usiadła naprzeciwko Jamie’go
- Kto to? – Zapytała patrząc na chłopaka
- Jestem Jamie, przeprowadziłem się wczoraj.
- Ja jestem Vic – powiedziała i zaczęła mieszać kawę, ja zrobiłam to samo a potem gdy Vic dowiedziała się że Jamie będzie chodził do tej samej szkoły co my zaczęła mu opowiadać o układzie sal i wielkim basenem, którym dysponuje szkoła. Gdy wypiłyśmy nasze kawy, Vic podała mi moją torbę z butami i sama wzięła swoją. Gdy byłam w połowie drogi do wyjścia zobaczyłam że podaje coś Jamie’mu a potem podbiegła do mnie i obie poszłyśmy do sklepu z ubraniami. Tam Vic wzięła fioletowo niebieską sukienkę a ja wybrałam czarną z czerwoną kokardą na pasie. Poszłyśmy do kolejki, była ogromna.
- Vic, Clov, chodźcie przede mnie! – zawołała Pati, która stała na początku kolejki.
- Dzięki Pati – powiedziałam gdy już zapłaciłyśmy. Wyszłyśmy ze sklepu i Vic sprawdziła godzinę
- Mamy pół godziny, może zrobimy paznokcie u Coil’s? – Zaproponowała
- Dobra – poszłyśmy na ruchome schody i weszłyśmy do salonu. Ten też był przepełniony, zostały wolne ostatnie 2 stoliki, przy których siadłyśmy. Po zrobieniu paznokci zjechałyśmy na sam dół gdzie czekał już na nas Trent. W rękach trzymał 2 torby i widać że był u fryzjera.
- Dobra to idziemy do domu Clov a potem… – Trent urwał w pół zdania i spojrzał na Vic, ta się uśmiechnęła i pokiwała głową
- Tak, dokładnie tak – Odpowiedziała, a ja nie pytałam się o co chodzi bo i tak wiedziałam że nie dostanę odpowiedzi. Po 15 minutach byliśmy u mnie w domu. Trent kazał mi przebrać się w te rzeczy, które dzisiaj kupiłam więc tak zrobiłam, po mnie przebrała się Vic a na końcu do garderoby wszedł Trent.
- Siadaj, zrobię ci fryzuję i makijaż – Poleciła Vic. Wzięła szczotkę i zaczęła czesać mi włosy. Zaplotła mi mały dobierany warkoczyk a potem nałożyła czarny cień do oczu i delikatny błyszczyk. Gdy ułożyła swoje włosy z garderoby wyszedł Trent. Ubrany był w białą koszulę i czarne dżinsy. Vic nałożyła sobie makijaż i zaczęłyśmy szukać jakiejś biżuterii. O w pół do dwudziestej byliśmy gotowi i zeszliśmy Do ogrodu. Na ulicy stała limuzyna a Vic do niej wsiadła, to samo zrobił Trent i na koniec pokazał mi żebym też wsiadła. Ruszyliśmy zatłoczoną ulicą Manhattanu. Limuzyna zatrzymała się przed moim ulubionym klubem Hades. Weszliśmy do środka. Było ciemno i cicho. Zaczęliśmy iść w głąb klubu i nagle zaświeciły się niebieskie, różowe i żółte światła ludzie obecni w klubie zaczęli śpiewać „sto lat”. Na suficie były podwieszone napisy „wszystkiego najlepszego Clov” i liczby „16″. Już wiedziałam o co chodzi, dzisiaj był ostatni września czyli moje urodziny. W klubie była połowa szkoły. Zaczęłam tańczyć w rytm muzyki wraz z Vic i Trentem. Nagle zobaczyłam chłopaka stojącego pod ścianą. Był ubrany cały na czarno i jedynym kolorowym akcentem były blond włosy.
Jamie.
Przepchałam się przez tańczących i stanęłam koło niego.
- Najlepszego – powiedział z uśmiechem
- Dzięki. Skąd wiedziałeś że jest tu dzisiaj impreza?
- Vic dała mi kartkę z zaproszeniem w kawiarni.
- Byłeś lepiej poinformowany ode mnie
- Zapomniałaś o 16 urodzinach?
- Tak
Jamie zaśmiał się pod nosem a potem powiedział – Zatańczymy?
- Nie tańczę zbyt dobrze.
- Zobaczymy – Wziął mnie za rękę i zaczęliśmy tańczyć w rytm ballady. Patrzyliśmy sobie w oczy i zauważyłam że jego nie były całkiem niebieskie, miały plamki złota. Gdy piosenka się skończyła Vic i Trent mnie znaleźli. Zaczęliśmy rozmawiać, a Jamie nagle zniknął w tłumie. Zobaczyłam piękną dziewczynę idącą przez parkiet. Blondynka poruszała się z gracją na jej wysokich szpilkach. Poczułam takie samo przyciąganie do niej jak wcześniej do Jamie’go. Ruszyłam za dziewczyną. Ona wyszła na dach klubu a ja schowałam się za żywopłotem rosnącym przez całą długość dachu. Dziewczyna weszła na niski murek otaczający krawędzie. Chwilę patrzyła w niebo i nagle z jej pleców wyrosły wielkie skrzydła. Wyglądały jak anielskie z tym wyjątkiem że były czarne, ale bardzo piękne. Pokrywał je jakby złoty blask. Miałam wrażenie że są bardzo delikatne a zarazem niesamowicie silne. Dziewczyna jeszcze raz popatrzyła w niebo i odleciała…

Już niedługo dodam kolejną część :3

1 komentarz:

  1. Baaaardzo ciekawie zapowiada się to opowiadanie nie mogę doczekać się kolejnej części :)

    OdpowiedzUsuń