Nagle w całym korytarzu zgasły światła. Zrobiło się ciemno i
mrocznie. Biegłam jak najszybciej mogłam i wpadłam do hali sportowej.
Zobaczyłam że na jej środku stoją dwie osoby . Podeszłam bliżej i
zobaczyłam że jedną z tych osób jest nieznajomy, wysoki, rudowłosy
chłopak a druga to moja najlepsza przyjaciółka Vic. Na chwilę włączyły
się światła i coś mnie oślepiło, a one znów zgasły. Popatrzyłam w stronę
z której rozległ się błysk. Zobaczyłam że to był nóż. Rudowłosy trzymał
go przy szyi Vic. Krzyknęłam…
Trzask!
Obudziłam się z koszmarnego snu. Musiałam zasnąć przy zadaniu z
angielskiego. Na całe szczęście to był tylko sen, pomyślałam. Ale ten
huk wydawał się bardzo realistyczny.
Trzask!
Tak teraz to na pewno nie był sen. To dochodzi z okna. Wstałam z
łóżka i podeszłam do okna w chwili gdy rozległ się trzeci huk.
Zobaczyłam że na dole, w ogrodzie stoi mój przyjaciel Trent. Trzymał w
rękach kamienie i rzucał w okno żeby przyciągnąć moją uwagę. Jego czarne
włosy były lekko rozczochrane od wiatru. Otworzyłam okno.
- Masz szczęście że mojej mamy nie ma w domu, bo nie lubi jak ktoś rzuca kamieniami po oknach – krzyknęłam
- Zdążyłem się już o tym przekonać! – odpowiedział mi Trent
- Co jest? Obudziłeś mnie!
-Clov, spałaś w środku dnia? – zdziwił się Trent
Zobaczyłam że moja nerwowa sąsiadka wychyla się przez okno.
- Poczekaj, zejdę do drzwi bo sąsiedzi znów będą się burzyć że tak
się drzemy! – Zamknęłam okno i wyszłam z pokoju, pobiegłam przez
korytarz i zeszłam schodami na dół. Potem minęłam salon i dopadłam
drzwi. Trent stał już po drugiej stronie.
- Jestem – wysapałam – To o co chodzi?
- Ja i Vic zastanawiałyśmy się czy byś z nami gdzieś nie wyszła
- A gdzie ona jest?
- Czeka za ogrodzeniem – odparł Trent i wskazał brodą na furtkę.
- Ok, mogę iść, to czekaj pójdę po nią – Poszłam w stronę ogrodzenia
po liściach, które już zdążyły opaść z drzew. Był koniec września i
ostatnie ciepłe promienie słońca przyjemnie grzały. Doszłam do bramki i
ją otworzyłam. Vic była uśmiechnięta a jej rude włosy jakby lśniły w tym
świetle, a moje jak zwykle były czarne bez żadnego połysku.
- Hej – powiedziała Vic i weszła do ogrodu – To co idziemy?
- Tak ale muszę się najpierw przebrać, to potrwa tylko chwilę, możecie tu zaczekać
Weszłam do domu i skierowałam się znowu do mojego pokoju. Szybko
naciągnęłam na siebie dżinsy i czarną koszulkę. Włożyłam czarne trampki i
złapałam bluzę. Wyszłam do ogrodu.
- Idziemy – zawołała radośnie Vic
_ A dokąd? – zapytałam
- Tego już nie możemy ci powiedzieć – odezwał się Trent i mrugną do Vic
- O co chodzi? Mam się bać? Widziałam tą waszą wymianę spojrzeń – powiedziałam i zobaczyłam że Vic i Trent się uśmiechają
- Już niedługo będziesz wiedziała o co chodzi, cierpliwości – Trent
odwrócił się jeszcze do Vic i coś do niej szepnął a potem szliśmy w
milczeniu aż stanęliśmy przed drzwiami galerii handlowej. W środku jak
zawsze panował tłok a że był piątek to jeszcze większy.
- Vic idź z Clov a ja muszę coś załatwić, spotykamy się tu równo za
dwie godziny czyli o 18:14 – Trent znowu cicho powiedział coś do Vic i
poszedł do ruchomych schodów. Gdy zniknął na górze, Vic pociągnęła mnie
do najbliższego sklepu z butami.
- To co, kupujemy buty i sukienki na imprezę?
- Na jaką imprezę? – Zauważyłam ze Vic nie chciała tego powiedzieć. Zagryzła wargę.
- No…no… no na pewno niedługo jakaś będzie – Jakoś wybrnęła z sytuacji i zaczęłyśmy chodzić po sklepie.
Vic kupiła śliczne fioletowe koturny a ja na nic się nie
zdecydowałam. Dopiero jak weszłyśmy do drugiego sklepu wypatrzyłam
śliczne czarne balerinki z czerwoną kokardką i je kupiłam.
- Dobra, zostały jeszcze sukienki, a może przedtem masz ochotę na kawę? – Zaproponowała Vic
- Pewnie, to tam gdzie zwykle?
- Tak
Wjechałyśmy na drugie piętro i weszłyśmy do naszej ulubionej
kawiarni. W środku przyjemnie pachniało kawą i wanilią. Było bardzo dużo
ludzi i zaczęłyśmy się zastanawiać czy znajdziemy jakieś wolne miejsca
- Ja pójdę poszukać stolika a ty idź do kolejki – zawołałam do Vic i
odeszłam w głąb kawiarni. Każdy stolik był przepełniony i postanowiłam
że nawet będziemy mogły się do kogoś dosiąść. Zobaczyłam że w rogu jest
wolny stolik, no cóż prawie wolny. Siedział przy nim chłopak. Był bardzo
przystojny. Miał śliczne blond włosy do ramion i jasnoniebieskie oczy.
Miał na sobie czarną koszulkę oraz czarną skórzaną kurtkę. Coś w jego
urodzie sprawiło że zaczęłam się zastanawiać czy na pewno chcę się do
niego dosiąść. Ale jednak coś mnie przyciągało do tego stolika, ale nie
wiedziałam co…
... - Hej. Tu wolne? – Zapytałam chłopaka przy stoliku
- Tak – odpowiedział blondyn
- Jeszcze moja przyjaciółka się dosiądzie, nie masz nic przeciwko?
- Nie.
- Jestem Clov
- Jamie – przedstawił się chłopak – Clov to skrót od Clover?
- Tak, ale wolę Clov. Nigdy cię nie widziałam.
- Bo wczoraj tu przyjechałem, przeprowadziłem się z Los Angeles wraz z siostrą, mamą i przyjacielem.
- Gdzie idziesz do szkoły? – Zaciekawiłam się
- Do Abraham Lincoln High School do 1 klasy
- Ja też tam chodzę, może nawet będziemy w tej samej klasie – Sama
nie wiem czemu tak się ucieszyłam na tą wiadomość. Popatrzyłam za siebie
i zobaczyłam ze Vic idzie z dwoma kubkami kawy torując sobie drogę
przez tłum. Pomachałam jej ręką żeby wskazać drogę do stolika.
- Ale była kolejka, dobrze ze Shana mnie wpuściła przed siebie bo
stałabym tam z pół godziny – Postawiła kubek z kawą przede mną i sama
usiadła naprzeciwko Jamie’go
- Kto to? – Zapytała patrząc na chłopaka
- Jestem Jamie, przeprowadziłem się wczoraj.
- Ja jestem Vic – powiedziała i zaczęła mieszać kawę, ja zrobiłam to
samo a potem gdy Vic dowiedziała się że Jamie będzie chodził do tej
samej szkoły co my zaczęła mu opowiadać o układzie sal i wielkim
basenem, którym dysponuje szkoła. Gdy wypiłyśmy nasze kawy, Vic podała
mi moją torbę z butami i sama wzięła swoją. Gdy byłam w połowie drogi do
wyjścia zobaczyłam że podaje coś Jamie’mu a potem podbiegła do mnie i
obie poszłyśmy do sklepu z ubraniami. Tam Vic wzięła fioletowo niebieską
sukienkę a ja wybrałam czarną z czerwoną kokardą na pasie. Poszłyśmy do
kolejki, była ogromna.
- Vic, Clov, chodźcie przede mnie! – zawołała Pati, która stała na początku kolejki.
- Dzięki Pati – powiedziałam gdy już zapłaciłyśmy. Wyszłyśmy ze sklepu i Vic sprawdziła godzinę
- Mamy pół godziny, może zrobimy paznokcie u Coil’s? – Zaproponowała
- Dobra – poszłyśmy na ruchome schody i weszłyśmy do salonu. Ten też
był przepełniony, zostały wolne ostatnie 2 stoliki, przy których
siadłyśmy. Po zrobieniu paznokci zjechałyśmy na sam dół gdzie czekał już
na nas Trent. W rękach trzymał 2 torby i widać że był u fryzjera.
- Dobra to idziemy do domu Clov a potem… – Trent urwał w pół zdania i spojrzał na Vic, ta się uśmiechnęła i pokiwała głową
- Tak, dokładnie tak – Odpowiedziała, a ja nie pytałam się o co
chodzi bo i tak wiedziałam że nie dostanę odpowiedzi. Po 15 minutach
byliśmy u mnie w domu. Trent kazał mi przebrać się w te rzeczy, które
dzisiaj kupiłam więc tak zrobiłam, po mnie przebrała się Vic a na końcu
do garderoby wszedł Trent.
- Siadaj, zrobię ci fryzuję i makijaż – Poleciła Vic. Wzięła szczotkę
i zaczęła czesać mi włosy. Zaplotła mi mały dobierany warkoczyk a potem
nałożyła czarny cień do oczu i delikatny błyszczyk. Gdy ułożyła swoje
włosy z garderoby wyszedł Trent. Ubrany był w białą koszulę i czarne
dżinsy. Vic nałożyła sobie makijaż i zaczęłyśmy szukać jakiejś
biżuterii. O w pół do dwudziestej byliśmy gotowi i zeszliśmy Do ogrodu.
Na ulicy stała limuzyna a Vic do niej wsiadła, to samo zrobił Trent i na
koniec pokazał mi żebym też wsiadła. Ruszyliśmy zatłoczoną ulicą
Manhattanu. Limuzyna zatrzymała się przed moim ulubionym klubem Hades.
Weszliśmy do środka. Było ciemno i cicho. Zaczęliśmy iść w głąb klubu i
nagle zaświeciły się niebieskie, różowe i żółte światła ludzie obecni w
klubie zaczęli śpiewać „sto lat”. Na suficie były podwieszone napisy
„wszystkiego najlepszego Clov” i liczby „16″. Już wiedziałam o co
chodzi, dzisiaj był ostatni września czyli moje urodziny. W klubie była
połowa szkoły. Zaczęłam tańczyć w rytm muzyki wraz z Vic i Trentem.
Nagle zobaczyłam chłopaka stojącego pod ścianą. Był ubrany cały na
czarno i jedynym kolorowym akcentem były blond włosy.
Jamie.
Przepchałam się przez tańczących i stanęłam koło niego.
- Najlepszego – powiedział z uśmiechem
- Dzięki. Skąd wiedziałeś że jest tu dzisiaj impreza?
- Vic dała mi kartkę z zaproszeniem w kawiarni.
- Byłeś lepiej poinformowany ode mnie
- Zapomniałaś o 16 urodzinach?
- Tak
Jamie zaśmiał się pod nosem a potem powiedział – Zatańczymy?
- Nie tańczę zbyt dobrze.
- Zobaczymy – Wziął mnie za rękę i zaczęliśmy tańczyć w rytm ballady.
Patrzyliśmy sobie w oczy i zauważyłam że jego nie były całkiem
niebieskie, miały plamki złota. Gdy piosenka się skończyła Vic i Trent
mnie znaleźli. Zaczęliśmy rozmawiać, a Jamie nagle zniknął w tłumie.
Zobaczyłam piękną dziewczynę idącą przez parkiet. Blondynka poruszała
się z gracją na jej wysokich szpilkach. Poczułam takie samo przyciąganie
do niej jak wcześniej do Jamie’go. Ruszyłam za dziewczyną. Ona wyszła
na dach klubu a ja schowałam się za żywopłotem rosnącym przez całą
długość dachu. Dziewczyna weszła na niski murek otaczający krawędzie.
Chwilę patrzyła w niebo i nagle z jej pleców wyrosły wielkie skrzydła.
Wyglądały jak anielskie z tym wyjątkiem że były czarne, ale bardzo
piękne. Pokrywał je jakby złoty blask. Miałam wrażenie że są bardzo
delikatne a zarazem niesamowicie silne. Dziewczyna jeszcze raz
popatrzyła w niebo i odleciała…
Już niedługo dodam kolejną część :3
Baaaardzo ciekawie zapowiada się to opowiadanie nie mogę doczekać się kolejnej części :)
OdpowiedzUsuń