poniedziałek, 30 września 2013

Część 12

...Po słowach wypowiedzianych przez Megan, powiedziałam że zaraz będę i się rozłączyłam. Myśli wirowały w mojej głowie jeszcze szybciej niż wczorajszego wieczoru. Gdzie go zabrali? Kto go porwał? Szybko wyjaśniłam Vic całą sprawę i obie ruszyłyśmy do drzwi. Dalej miałam na sobie ciuch Megan. Zrzuciłam koturny i założyłam moje ulubione czarne glany. Założyłam czarne jansy i wciągnęłam koszulkę, którą Megan już przezrobiła. Też była czarna. Ubrałam skórzaną kurtkę i razem z Vic wyszłyśmy. Na zewnątrz było ciemno. Wiało przenikliwie chłodnym wiatrem. Z ust leciała para. Jak na październik było bardzo zimno. Ruszyłam biegiem i słyszałam za sobą kroki Vic. Po pewnym czasie doszłyśmy na miejsce. W domu paliło się słabe światło w pokoju Jamie'go. Przed schodami popatrzyłam na Vic i uśmiechem starałam sie dodać jej otuchy. Weszłam po schodach i zapukałam w drzwi. Po chwili drzwi otworzyła mi Megan. Nigdy nie widziałam żeby ta dziewczyna wyglądała tak jak teraz. Miała nisko opuszczone dresowe spodnie i trochę przymałą bluzkę, na którą zarzuciła podarta bluzę. Była boso i miała lekko rozczochrane włosy. Na jej policzkach w słabym świetle latarni skrzyły łzy.
- Wejdź. Dziękuję że tak szybko przyszłaś. - Powiedział i rąbkiem bluzy otarła łzę spływającą po jej policzku. Odsunęła się na bok i mnie wpuściła zamknęła drzwi. Na schodach zobaczyłam schodzącą na dół postać. Gdy podszedł bliżej ujrzałam jasne włosy Jamie'go. W srebrnym świetle księżyca w pełni jego włosy były srebrzyste. Podbiegłam do niego i wpadłam mu w ramiona. Przytulił mnie a ja wtuliłam twarz w jego ramię.
- Przepraszam. - Wyszeptał mi do ucha, a jego oddech łaskotał mnie w kark.
- To nie twoja wina. - Powiedziałam i wsunęłam rękę w jego włosy.
- Moja, nie zareagowałem zbyt szybko. - Zadręczał sie Jamie.
- Wcale nie. i Teraz trzeba pomyśleć jak go odbić. - Starałam sie go pocieszyć, chociaż sama byłam w rozsypce.
- Jest dla mnie jak brat.
- Jest moim bratem. - Powiedziałam i poczułam spływającą po policzku łzę. Jamie mnie od siebie odsunął i wytarł ją swoją dłonią. Odwróciłam się szukając wzrokiem Vic. Nie zobaczyłam jej. Odsunęłam się od Jamie'go i podeszłam do Megan.
- Gdzie Vic? - Zapytałam.
- Była z tobą Vic? - Zdziwiła sie Megi.
- Tak! - Popatrzyłam wzrokiem pełnym przerażenia po innych i nagle zrobiło mi się słabo. Poczułam że nogi się pode mną uginają a ziemia sie osuwa. Poleciałam do tyłu. Poczułam że Jamie mnie łapie. Potem przez moment widziałam tylko ciemność a nagle przed oczami stanął mi rozmazany obraz. Po chwili sie wyostrzył. Widok na halę w szkole. Po jej środku stały dwie osoby. Tajemniczy rudowłosy chłopak o imieniu Alexander. Trzyma Vic a przy jej szyi znajduje się nóż. Słyszę jej krzyk i nagle widzę Stevena biegnącego z mieczem lecz demony go łapią i obezwładniają.
Otworzyłam oczy. Leżałam na podłodze w korytarzu. Nade mną stali Jamie i Megan. Szybko sie podniosłam.
- Oni są w szkole! Tam też jest ten chłopak. I mnóstwo demonów! - Wykrzyknęłam.Megan i Jamie przez moment na mnie patrzyli po czym Jamie wyjął telefon z kieszeni spodni.
- Co ty robisz? - Zapytała Megan, patrząc na wyświetlacz komórki.
- Dzwonię po Andy'ego. - Odpowiedział, nie patrząc na nią.
- Po co? - Oburzyła sie Megan wyszarpując Jamie'mu telefon z ręki.
- A jak myślisz? Uważasz że dwoje Aniołów Ciemności i jeden, który nie przeszedł szkoelnia poradzą sobie z armią demonów i nienormalnym chłopakiem chcącym zabić Vic i Stevena? - Powiedział i wyczekująco wystawił rękę w stronę Megan. Ona popatrzyła na niego ze złością i oddała mu telefon. Zaczęłam się zastanawiać kim jest tajemniczy Andy i co zaszło między nim a Megan.
- Dzwoń, ale daj na głośnik. Chcę wiedzieć czy znpwu będzie mnie obsmarowywał. - Popatrzyła na Jamie'go spod byka a on wybrał numer. Tajemniczy Andy odebrał po trzecim sygnale.
- Halo? - Powiedział wyjątkowo czarującym głosem z lekką chrypką jaką często mają wokaliści lub osoby, które dużo mówią w swojej pracy. Lecz po głosie słyszałam że on jeszcze raczej nie pracował. Był mniej więcej w moim wieku, może trochę starszy.
- Andy? Potrzebuję twojej pomocy. - Powiedział Jamie i przygryzł wargę.
- Znowu? Ile to już razy? Nie mam teraz czasu.
- Andy to sprawa życia i śmierci.
- Zawsze tak mówisz.
- Ale teraz nie żartuję! Demony porwały Stevena i Vic! - Wykrzykną widocznie zdenerwowany Jamie do słuchawki. Ciekawiło mnie czy denerwuje sie całą sytuacją czy tylko postawą Andy'ego.
- Jak to Stevena? I kim jest Vic? - Zapytał lekko poruszony chłopak a Jamie wyjaśnił mu pokrótce całą sytuację ze mną. Po tym dodał jeszcze że już nie mieszka w LA tylko na Manhattanie, podał mu adres a Andy powiedział ze za chwilę będzie. Z tych słów wynikało również że chłopak też mieszka w pobliżu. Cała nasza trójka siedziała w dużym pokoju w całkowitej ciszy. Zaczęłam sobie wyobrażać tajemniczego Andy'ego. W mojej głowie pojawił sie obraz cudego 17-latka, śregniego wzrostu. Chłopak w moich wyobrażeniach był szatynem o włosach długości podobnych do Jamie'go. Miał szare oczy i ubrany był w rozciągniętą szarą bluzę i niebieskie Jeansy. Na jego nogach były schodzone adidasy. Nie miałam pojęcia jakiej był rasy. Nagle usłyszałam dźwięk silnika Harleya i po chwili pukanie do drzwi. Jamie dosłownie zerwał sie z krzesła i pobiegł do drzwi. Ciekawość zwyciężyła i poszłam za nim. Megan też poszła za nami ale stanęła dalej w cieniu schodów. Jamie podał rękę chłopakowi, który właśnie wszedł do środka. To zapewne był Andy, ale nie byłam pewna ponieważ wyglądał całkowicie inaczej niż chłopak w moich wyobrażeniach. Po pierwsze nie był szatynem tylko miał kruczo czarne włosy zaczesane na prawy bok przez co fryzura była asymetryczna. Jego oczy były przenikająco niebieskie. Kolejne co rzucało się w oczy to czarna kreska idąca przez środek jego twarzy. Od jednego ucha do drugiego. Miał przekute uszy, z których zwisały dwa duże kolczyki krzyże. Ubranie też w zupełności się nie zgadzało z wyobrażeniem. Nie miał w ogóle koszulki, tylko rozpiętą czarną skórzaną kurtkę. Na gołym ciele na klatce piersiowej widać było liczne tatuaże. Miał też czarne skórzane spodnie i rękawiczki bez palców nabite ćwiekami. Czarne glany wydawały sie najzwyklejszą rzeczą na tym chłopaku. Jedyne co się zgadzało to to że chłopak był bardzo chudy. Poza tym był wysoki, wyższy o kilka centymetrów od Jamie'go. Podszedł do mnie i podał mi rękę.
- Andy. Ty musisz być Clov? - Uśmiechną sie pokazując nieskazitelnie białe żeby.
- Tak. A ty kim właściwie jesteś? - Zapytałam.
- Jestem czarownikiem...
***
Po dokładniejszym omówieniu mojej wizji, ruszyliśmy do szkoły.  Gdy weszliśmy do środka zatrzymaliśmy się na moment na dużym korytarzu, od którego odchodziły schody na górę. Próbowałam zapalić światło, ale nie udało sie. Zapewne nie było prądu.
- Twoja wizja działa sie na hali sportowej, tak? - Zapytał Andy. Pokiwałam głową a on znów przemówił. - Ale mogą być gdziekolwiek, nie wiemy czy jesteśmy przed tym wydarzeniem, po czy w jego trakcie. Miejmy nadzieję ze przed. Ile ta szkoła ma pieter? - Zapytał.
- 3 piętra, parter i piwnicę. - Odpowiedziałam prawie automatycznie.
- Dobra, Clov ty sprawdzisz parter. Jamie i... Megan pójdźcie na górę. Ja zajmę sie piwnicą. Jakby coś sie działo to krzyczcie. Clov gdzie jest zejście do piwnicy?
- Pokażę ci. - Mówiąc to patrzyłam nie na Andy'ego tylko na Jamie'go. Podeszliśmy do siebie i przytuliliśmy sie. Wiedziałam że widać że czujemy coś do siebie, ale teraz mnie to nie obchodziło. Za chwilę mogliśmy zginąć. Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Jamie wyjął miecz z pochwy na plecach a Megan dwa czakramy. Oboje ruszyli schodami na górę i gdy zniknęli za linią schodów poszłam razem z Andy'm do drzwi piwnicy. Gdy zniknął w ciemności zostałam sama w mrocznym korytarzu, przeszyta strachem, nie tyle o siebie ale o każdego tu obecnego...

2 komentarze:

  1. Kocham to opowiadanie <3
    Ta historia jest piękna oraz masz wspaniały styl pisania :)
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje że nic im się nie stanie i zdążą na czas... Uwielbiam to opowiadanie nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów :)

    OdpowiedzUsuń